Jędrzej Stasik, absolwent WIT i zwycięzca konkursu CreatiWITy skonstruował drona, który potrafi wskazać ratownikom obszar z ludźmi zasypanymi lawiną. Ten innowacyjny projekt to połączenie drona z detektorem lawinowym w jeden system, który może być przydatny w bardzo wysokich pasmach gór.
Drony i góry - to dwie wielkie pasje Jędrzeja Stasika, który podczas jednego z zimowych wyjazdów w Alpy, wpadł na pomysł, by połączyć jedno z drugim.
– Widząc w górach wiele lawin pomyślałem o stworzeniu drona, który byłby w stanie skutecznie je przeszukiwać. Skutecznie, ale i bezpiecznie dla ratowników. Podczas przeszukiwania lawiniska może zejść lawina wtórna, mogąca przysypać ekipę ratunkową – zauważa Jędrzej.
Dodaje, że dron pozwala również znacznie skrócić czas poszukiwania. A to z kolei daje większe szanse na przeżycie przysypanemu lawiną.
Sygnał spod śniegu
Dron zbudowany przez absolwenta WIT został wyposażony w sprzęt pozwalający odbierać sygnał z detektorów lawinowych. Zazwyczaj mają je skiturowcy uprawiający narciarstwo wysokogórskie. Przed wyruszeniem w góry trzeba je jedynie włączyć. Jeśli zejdzie lawina i przysypie któregoś z członków zespołu, reszta przełącza swoje urządzenia w tryb odbioru i szuka sygnału nadawanego przez urządzenie zasypanej osoby.
– Mój dron robi to samo, ale nie męczy się lecąc pod górę i przeszukuje teren znacznie szybciej, bo pokonuje 5 metrów na sekundę. Człowiek miałby problem, żeby z tą prędkością poruszać się przez dłuższy czas – tłumaczy Jędrzej Stasik.
Budując samego drona student korzystał z gotowych komponentów mechanicznych. Zintegrował i wgrał system open source'owy pozwalający na kontrolowanie lotu maszyny.
– Rozwiązania, które nie istniały musiałem zaimplementować sam. Był to system decyzyjny do kontrolowania misji drona, detektor sygnałów i system do przetwarzania sygnałów pochodzących z nadajników – wylicza twórca.
Dronem na ratunek
Podczas akcji ratownik zaznacza obszar zejścia lawiny i wysyła drona na misję. Ten ma za zadanie odnaleźć sygnał nadawany z detektora przysypanego człowieka. Miejsca, w których pod śniegiem może ktoś być zostaną oznaczone.
Według Jędrzeja Stasika tak ten system ma działać docelowo, ale jeszcze nie osiągnął pełnego stanu zaawansowania.
– Na razie przetestowałem całą platformę. Dron jest w stanie wykonywać loty w trybie śledzenia terenu, nie rozbije się o górskie zbocze, może przeciwstawić się podmuchom wiatru do 10 m/s. Przetestowałem też system, który zarządza tą misją. Następnym krokiem będzie zintegrowanie całego systemu i przeprowadzenie konkretnego testu – dodaje.
Chcieć znaczy móc
Jak tłumaczy Jędrzej Stasik – drony, których używają obecnie ratownicy górscy są bardzo drogie. Dostarczają m.in. zaopatrzenie dla poszkodowanych, którzy utknęli na jakimś szczycie. Producent nie udostępnia jednak modułów do odczytywania sygnałów z detektorów lawinowych.
– W moim projekcie innowacyjne jest połączenie drona i detektora lawinowego w jeden system. Pół roku temu, kiedy pisałem pracę inżynierską nie znalazłem przykładów, żeby drony były wykorzystywane rutynowo przy lawinach. Żeby wskazywały, gdzie należy kopać. Trafiłem natomiast na kilka podobnych projektów, gdzie ktoś stara się stworzyć takiego drona – mówi młody naukowiec.
Jędrzej pracował nad swoim rozwiązaniem półtora roku. Napisał pracę inżynierska zatytułowaną „System dronowy do misji SAR w ratownictwie górskim”, za którą otrzymał pierwsze miejsce w konkursie CreatiWITy.
– Wydaje mi się, że wygrana pomoże przy próbach kontaktów, które będę chciał nawiązywać, aby wdrożyć ten projekt w życie – podkreśla.
Zdaniem promotora pracy dr. inż. Tomasza Szandały z Katedry Informatyki Technicznej, projekt Jędrzeja wyróżnia się też tym, że można go realnie zastosować.
– Gdy przyjdzie do mnie student z szalonym projektem, ale będzie w niego wierzył, to z przyjemnością spróbuję pomóc. Jędrzej udowodnił, że z determinacją i wiedzą można realizować naprawdę ambitne pomysły – podkreśla promotor.
Wymarzony lodowiec
Jędrzej w tym roku obronił tytuł inżyniera na kierunku Informatyka Techniczna. Został na PWr na studiach magisterskich. Wybrał kierunek Lotnictwo i Kosmonautyka na Wydziale Mechaniczno-Energetycznym.
– Mają tam dużo przedmiotów związanych z dronami. A mi brakuje wiedzy mechanicznej. Muszę przede wszystkim zredukować masę mojego drona. Stworzyć własne mechaniczne rozwiązania. Nie mogę korzystać z gotowej ramy, która jest zbyt ciężka – podkreśla Jędrzej Stasik.
Niedawno spełniło się kolejne marzenie Jędrzeja. To przelot dronem na niemieckim lodowcu Zugspitze (2 964 m n.p.m.). Jest on nie tylko najwyższym szczytem Niemiec, ale i jedynym w tym kraju lodowcem. Kolejnym marzeniem młodego naukowca jest przetestowanie swojego drona podczas prawdziwej akcji ratunkowej.
– Będę dążył do tego, żeby moje rozwiązanie zostało wykorzystane. Chcę dopracować cały system. Po wstępnych rozmowach z TOPRem dowiedziałem się, że niekoniecznie będzie on przydatny w polskich górach, bowiem nie schodzą tu na tyle duże lawiny, aby to było potrzebne. Jednak na świecie są dużo większe góry, gdzie mój system mógłby się sprawdzać – dodaje z nadzieją twórca drona.