Mają osiągnięcia, pasje, energię i duże pokłady empatii. Wiedzą, jak trudno na początku odnaleźć się na studiach. Sami skorzystali ze wsparcia tutorów i teraz chcą pomagać młodszym koleżankom i kolegom w rozwoju naukowym i osobistym. Zobacz, co oferują.
– Przyjechałem na studia z małego miasta sam. Ani na Politechnikę Wrocławską, ani nawet do Wrocławia nie wybrał się nikt z moich znajomych z liceum. Nie było to łatwe doświadczenie – wspomina Oskar Gusta, student trzeciego roku Informatyki Technicznej na WIT. – Tym bardziej, że zawsze byłem raczej cichy. Dołączyłem do koła naukowego SNS Automatyk i brałem udział w różnych wydarzeniach studenckich, co mnie zmuszało, by wyjść bardziej do ludzi i nabrać umiejętności rozmowy. To mnie tak naprawdę zmieniło. Dzięki tym doświadczeniom stałem się lepszym człowiekiem w moim odczuciu. Teraz chciałbym, żeby więcej ludzi też było lepszymi ludźmi – dodaje z uśmiechem jeden z tutorów rówieśniczych na PWr.
Jak Oskar Gusta i jego koleżanki i koledzy z organizacji TuTech chcą pomagać ludziom stawać się lepszymi? Najprościej mówiąc: wspierając ich w rozwoju osobistym. Oliwia Frankiewicz, studentka piątego roku Automatyki Przemysłowej na Wydziale Elektrycznym, opowiada, jak się narodził projekt tutoringu rówieśniczego.
– Korzystaliśmy w TuTech z tutoringu, zwykłego akademickiego, prowadzonego przez nauczycieli akademickich. To dało nam ogromne efekty, wszyscy jesteśmy zadowoleni. Chcemy, żeby tutoring był prowadzony na większą skalę – mówi Oliwia Frankiewicz, która jest kierownikiem projektu Tutoring na PWr i prezesem TuTech. Ale pojawiła się trudność. Na uczelni nie ma aż tylu nauczycieli akademickich, którzy mogliby prowadzić tutoring na szerszą skalę. Dodatkowo dla części osób bariera student – prowadzący jest zbyt duża i trudno im się zwrócić po pomoc do wykładowcy.
– Stwierdziliśmy więc, że musimy podjąć krok i ruszyć z tym projektem. Postanowiliśmy zostać tutorami dla młodszych kolegów i koleżanek. Rówieśnik to osoba, która ma ten sam język, bardzo często podobne doświadczenia, jest w podobnym wieku, więc jest prościej sięgnąć po wsparcie kogoś takiego – mówi Oliwia Frankiewicz.
Chęci to nie wszystko, do nowej roli trzeba było się dobrze przygotować. Młodzi tutorzy przeszli serię szkoleń. Jak wyjaśnia prezes TuTech, żeby być tutorem, trzeba mieć dużą samoświadomość i trochę doświadczenia w prowadzeniu.
– Żeby nie ingerować w drugą osobę za mocno. To ma być wsparcie, podróżowanie z kimś, a nie robienie czegokolwiek za tę osobę – tłumaczy Oliwia Frankiewicz. – Na razie nasza grupa jest nieliczna, by zadbać o poczucie bezpieczeństwa wszystkich, także tutorów. Założenie jest takie, żeby zapewnić wsparcie nam wszystkim, zwłaszcza, że jest to pierwszy taki projekt na Politechnice Wrocławskiej i jeden z trzech w Polsce.
Pomaganie rozwija
Jeremi Jarosz, student piątego roku Informatycznych Systemów Automatyki na WIT, wyjaśnia, że tutoring rówieśniczy odnosi się do relacji z człowiekiem, który potrzebuje wsparcia w trakcie zmian.
– Chodzi o to, by razem z nim skupić się na jego rozwoju, na jego celach i pomóc mu, dzięki prawdziwemu wglądowi w jego rzeczywistość, w której się znajduje – mówi student WIT. – To ma być pomoc bez subiektywnej ingerencji. Tutor podpowiada, na ile może, jak realizować cele. Służy jako źródło wiedzy i doświadczenia, ale przede wszystkim towarzyszy. W tutoringu rówieśniczym starsi koledzy czy koleżanki pomagają studentom z niższych lat wejść w świat uczelni.
Jak dodaje Jeremi Jarosz, taka pomoc ma szczególnie znaczenie na początku studenckiej przygody. W pierwszym semestrze współczynnik drop-out (czyli odchodzenia lub odpadania ze studiów) jest wysoki.
– Czasami ktoś uznaje, że studia, które wybrał, to jednak nie to, ale są też ludzie, dla których wybrany kierunek mógł być ich tematem, ale ktoś z zewnątrz sprawił, że poczuli, że nie dadzą rady – zauważa tutor z WIT. – I przede wszystkim chcemy pomóc ludziom w momentach kryzysowych, ale też wszystkim, którzy przychodzą na pierwszy rok, żeby mogli odnaleźli siebie, żeby nie napotykali zewsząd na ściany.
Jeremi Jarosz zwraca uwagę jeszcze na jeden aspekt: w tutoringu rówieśniczym rozwijają się obie strony – i tutee, czyli osoba tutorowana, wspierana i tutor, czyli wspierający, który też w czasie wspólnych działań ma wgląd w siebie. – Ma okazję sprawdzić, jak reaguje na różne sytuacje. Pomaganie innym rozwija najzwyczajniej w świecie – dodaje student tutor.
Tutoring to nie korepetycje
Tutoring dzieli się na naukowy i rozwojowy. W tutoringu naukowym tutee stawia sobie jakiś cel – nazwijmy go badawczym – i chce się rozwijać w danej dziedzinie nauki, a tutor z doświadczeniem w tej dziedzinie mu w tym pomaga. Przy czym doświadczenie w konkretnej dziedzinie nauki nie jest najważniejsze. – Ważniejsze jest to, że w ogóle obok jest drugi umysł, który zadaje pytania i powiada, jak się poruszać, żeby się rozwijać w danej dziedzinie – mówi Jeremi Jarosz.
– Trzeba też jednak mieć na uwadze, że tutoring to nie są darmowe korepetycje. Raczej chodzi o inwestowanie czasu w rozwój – mówi Damian Pac, tutor i student drugiego roku Teleinformatyki na WIT i pierwszego roku Transportu na Wydziale Mechanicznym. Dlaczego zdecydował się mimo wielu obowiązków być tutorem? – Gdy przyszedłem na Politechnikę, widziałem, że są ludzie, dla których studia to tylko zajęcia, sesja i zaliczenia. I że trzeba robić coś dodatkowego, żeby nie obudzić się po trzech latach i nie wiedzieć, w jaką stronę pójść. Dlatego zapisałem się do koła TuTech. Chcę dawać ludziom wskazówkę, drogowskaz, w jakim kierunku podążać – wyjaśnia tutor z WIT i W10.
Damian Pac od razu jednak zaznacza, że tutor to nie to samo, co na przykład psycholog: – Nie rozwiążemy wielu kwestii, bo nie jesteśmy specjalistami psychologami. Jako tutorzy pomagamy na tyle, na ile pozwolą nasze siły i energia, zainteresowania, umiejętności i doświadczenie.
Nie chodzi tylko o naukę
Tutoring rozwojowy to wsparcie w poszukiwaniu, zdobywaniu i rozwijaniu umiejętności miękkich, jak organizacja pracy, liderstwo czy po prostu dobre kontakty z innymi ludźmi. Czy trzeba mieć konkretny cel, żeby sięgnąć po tutoring?
– Nie. Czasami ktoś zaczyna od rozwoju naukowego, a potem w trakcie pracy z tutorem odkrywa, że zupełnie o co innego mu chodzi i że woli iść w innym kierunku, np. liderstwa – mówi Jeremi Jarosz. Najwięcej zależy od indywidualnej relacji tutora z tuteem, jaką oni nawiążą współpracę i gdzie relacja, którą zbudują, ich zaprowadzi.
Czasami wystarczy, że ktoś pomoże wybrać z morza możliwości. Taki cel stawia sobie jako tutorowi Paweł Dzikiewicz, student trzeciego roku Informatyki Stosowanej na WIT.
– Chcę się skupić na perspektywach, pokazywać, jakie są możliwości, jak można się rozwijać, w jakich kierunkach pójść. Chcę ludzi wspierać w ich wyborach. To jest mój cel – mówi Paweł Dzikiewicz. – A na PWr jest w czym wybierać: koła naukowe, stowarzyszenia, ciekawe aktywności, wyjazdy, do tego można rozwijać prywatne zainteresowania. Człowiek na początku nie ma świadomości, jakie opcje są na uczelni, dlatego chcę je pokazywać i podpowiadać, jak się rozwijać naukowo i ogólnie.
Wspólna praca nad celami to też dobra baza dla tworzenia ważnych relacji międzyludzkich, nierzadko przyjaźni na długie lata. Jak mówi Oliwia Frankiewicz, tutoring bazuje na relacjach, więc często po studiach utrzymuje się kontakt z tutorem. – Pracując pół roku czy rok wspólnie, buduje się wzajemne zaufanie, poczucie bezpieczeństwa, tworzy się relacja, którą ciężko jest tak po prostu uciąć – zauważa tutorka z W5.
Każdy, kto chce skorzystać z tutoringu rówieśniczego, powinien wejść na stronę organizacji TuTech i wybrać tutora, korzystając z bazy tutorów. Wystarczy napisać do konkretnej osoby i można ruszać we wspólną podróż do celu, którym jest rozwój. Zachęcamy!